Przyglądała się z uwagą młodemu mężczyźnie, który wypakowywał z samochodu kartony i ustawiał je na parkingu. W passacie kombi niewiele pakunków mogło się zmieści, ale wystarczająco dużo, aby doszła do wniosku, że ten przystojniak się wprowadzą na ich osiedle, przynajmniej na kilka tygodni. Cofnęła się w głąb mieszkania, bo spojrzał w jej kierunku. Może nie czuł się obserwowany, może po prostu rozejrzał się, aby złapać oddech chciał spojrzeć na nowe miejsce zamieszkania, ale wolała, aby jej nie zauważył. Nie miała zamiaru wyjść na wścibską babę.
Jak nikt inny wiedziała, jak bardzo liczy się wizerunek. Właściwie tę wiedzę wyssała z mlekiem matki, a jeśli nie, to przyswoiła ją podczas wychowania. W domu nie zawsze było perfekcyjnie, ale nikt z zewnątrz, łącznie z bliskimi, nie mógł powiedzieć złego słowa o rodzinie Grażyny, jej matki.
Pamiętała pewien dzień, miała wtedy piętnaście albo szesnaście lat, w każdym razie chodziła do pierwszej klasy liceum, a ojciec miał trudny okres w pracy i chyba ogólnie w swoim życiu. Co do tego nie miała wiedzy i pewności, jedynie odczucia. Wrócił do domu pijany, nie było to nic niesamowitego, zdarzało mu się zasiedzieć przy piwie z kolegami, ale dopiero dochodziła szesnasta. Musiał urwać się z pracy, aby się upić. Nie był agresywny, raczej wylewny. Jednak matka po kilku minutach, po kilku wymianach zdań, przeszła do awantury.
Nie kłócili się zbyt aktywnie, zdarzały im się poważniejsze konflikty. Nigdy nie dochodziło do rękoczynów. Właściwie tamtego dnia ojciec był wyjątkowo pokojowo nastawiony. Z czasem doszła do wniosku, że jego załamanie sprawiło, że popadł w pewien stan apatii. To Grażyna atakowała. Wszystko skończyło się wraz z dźwiękiem domofonu. W jednej chwili matka zdębiała. Trwało to kilka sekund. Pchnęła ojca do pokoju, położyła mu palec na ustach i kazała iść spać. Jednak powiedziała to w sposób tak przerażający, chłodny, a jednak zapowiadający wojnę, że ojciec w jednej chwili się poddał. Odebrała domofon i wpuściła jak się okazało swoją starszą siostrę. Rozmawiały przez godzinę, śmiejąc się i komentując ważne i nieistotne sprawy, a ojciec spał w pokoju obok. Karolina przyglądała się matce ukradkiem. Wtedy nie mogła pojąć, jak to możliwe, że w tak krótkim czasie, Grażyna zapomniała o kłótni z mężem. Później w nocy nim zasnęła, analizując wiele zachowań matki, doszła do wniosku, że to nie było nic nadzwyczajnego. Grażyna reagowała tak wielokrotnie, jeśli pojawiał się ktoś spoza domu, ukrywała wszystko co mogło zepsuć pozory idealnej rodziny. Karolina z czasem stała się taka sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz